Historia jednego zdjęcia

W sumie do napisania tych kilku linijek zainspirował mnie kolega, umieszczając zdjęcia cudnej 924.
Zdjęcia dla mnie to coś więcej niż sam obrazek.
To zapach wnętrza samochodu, miejsce gdzie zostało zrobione, czasem jakieś wspomnienie.


Ta kultowa 924 wystartowała w nie mniej znanym wyścigu LeMans i zajęła świetne 12 miejsce w generalce. Będąc precyzyjne wystartowały trzy takie.
No właśnie wyścig LeMans, legenda Francji a tu… Niemcy. Teraz nie jest to problem – przynajmniej tam. Gorzej w naszych tramwajach ale po wojnie… było to trudniejsze.

Porsche zostało zaproszone by wziąć udział w tym prestiżowym wyścigu już w 1948 roku.
Jeżeli dodamy do tego historię o osadzeniu Ferdynanda we francuskim więzieniu i 2CV na drążkach skrętnych – obrazek się dopełnia. Niemcy zaraz po wojnie, delikatnie mówiąc nie byli mile widziani.

Ale słowo się rzekło i pojawili się na liście startowej Le Mans. Jednak powstał problem logistyczny – gdzie mają w spokoju pracować.

Wybór padł na małą miejscowość Teloche.
Wynajmują garaż od Pana Georges “Jojo” Després. Decyzja nie spotkała się z uznaniem sąsiadów.
Na przełomie lat 50 Porsche wystawia trzy, cztery samochody. Każdy samochód to przynajmniej dwóch mechaników, race director i obsługa. Wynajmują pokoje, mieszkają, jedzą na miejscu (kawiarnia Madame Peschard’s Café). Zawiązują się przyjaźnie. Mieszkańcy ze zrozumieniem znoszą głośne testy na ulicach. Ta lokalizacja pozwala dojechać do depo na kołach bez użycia lawety. To kilka kilometrów i nieopodal tylnego wjazdu na tor – drugi GATE na końcu najbardziej znanej na świecie prostej Mulsanne. Tu pracują aż do lat 80 !!! Dopiero era technologicznych 956 przeniosła ich do centralnego boxu.
Wspaniałe zdjęcia 904, 917, 911 czy właśnie 914.
Taka tam historia jednego zdjęcia.
Zdjęcia: Porsche AG