Kuba i samochody

Jak na moje europejskie standardy wycieczka na Kubę była bardzo egzotycznym przeżyciem. Sama podróż Warszawa – Frakfurt – Toronto – Havana zajęła ponad 20 godzin. Olbrzymie lotnisko w Toronto i widok garbatych Jumbo Jetów czy nabrzmiałych Airbusów A 380 cieszył oko.


Po Kubie przejechaliśmy ponad 1000 km. VaraderoTrinindad z przepiękną plażą AnconaHavana i na koniec Vinales. Na Kubę jedziesz oczekując słynnych amerykańskich limuzyn z lat 50 i Al Capone za rogiem a otrzymujesz.. dużą dawkę rosyjskiej motoryzacji. Podróż nocą przez Kubę to przegląd małych ledowych oświetleń. Wszystkie tablice rejestracyjne, wszystkie postojowe moim hitem były spryskiwacze szyby podświetlane ledem. Mają je wszystkie pojazdy te ex-amerykańskie, rosyjskie i obecnie dominujące chińsko-koreańskie. Powód prozaiczny – embarga powodowały przemyt jedynie małych elementów. Nie przywieziesz nowego silnika do Impali bo nie możesz – 10 żarówek LED jak najbardziej. Varadero to też relikt. Niegdyś zupełnie zamknięte dla lokalesów obecnie stanowi atrakcję dla takich mniej zdesperowanych jak my – poleżeć i wyruszyć dalej. Przepraszam, ale jestem samochodowym frickiem i wycieczkę na tę orientalną wyspę zacznę od pojazdów naszych sąsiadów. Na razie o samochodach. Sam miałem Ładę 2107. Nawet kiedyś niezdecydowany co do sylwestra wyjąłem z niej silnik, rozebrałem i przygotowałem do remontu. Gdy znajomi pytali się gdzie byłem na sylwestra –odpowiadałem zgodnie z prawdą: W garażu”. A gdzie to jest ? Co to za lokal? Padały pytania. Więc kto jak kto, ale ja miałem ucztę. Wspomniana 2107, 2105, 1500 i 1300. Trafiła się i Łada Niva (ten samochód gdyby nie jakoś wykonania i brak blokady mostów serio się bronił). Do 2107 mam słabość. Miałem ją w 1992 może 1993 roku Widzę, że import do PL zakończył się w 1995. To najdłużej produkowany samochód na świecie! Od 1982 roku do 2012. Aż nie chce mi się wierzyć, ze cały czas było to 2107 . Elegancka limuzyna z podniesionym grillem. Kubełkowymi fotelami, 4 ramienną kierownicą i dynamicznym silnikem Fiata z wałkiem rozrządu w głowicy. Jej wyższość nad Polonezem stanowiły m.in. sprężyny w tylnym zawieszeniu. Były tak miękkie , że sam pamiętam jak napychałem je piłkami tenisowymi.
Kubańczycy równie chętnie, jak ja modernizowali swoje samochody. Mnie najbardziej ubawiły dwie modyfikacje. Tylne bębny pomalowane na kolor jaskrawo zielono / żółty – charakterystyczne dla hamulców ceramicznych w Porsche. Drugie to oklejenie Łady naklejkami Need for Speed. Nie pamiętam w której wersji gry występowała Łada. Stan samochodów dość podły. Niezła blacha – bo ciepło, ale słońce obchodzi się bez pardonu z wnętrzami. Nasz gospodarz miał żwawą 2106 kompletnie bez tapicerki na podłodze. Podobnie słabą stroną są boczki drzwi i inne elementy tapicerki. Mistrzem odchudzania był człowiek jadący ladacznicą zupełnie bez szyb i świateł – chcę wierzyć, że używał jej tak tylko przez chwilę.
Nie zawiodły maluchy – tam przechodzą swój renesans i są alternatywą dla młodych osób. Mniejsze środki transportu to CoCo Taxi budowane przez Vespę, ryksze czy po prostu konie – takie dosiadane na oklep lub ciągnące wozy.
Po drugiej stronie wyspy, czyli w Trinidadzie napotkałem kilka Fiatów 125. Już myślałem, że to też rodak, ale okrągłe zegary zdradziły włoski rodowód. Trochę zamieszania to podłużne lampy, ale to chyba kolejna inwencja tunerów.

Resztę opisu uzupełnią zdjęcia. Następne wejście: motocykle.