Motocykle duże i małe

Jeszcze mi zimno i nawet nie pojechałem na wino do Rafała.

Wiadomo – dzień na Bemowie. Człowiek „przepiździony” na maxa.

A kwiecień nie rozpieszcza.

Co lubię w motocyklach?

Ich prostotę. Dwa koła. Rama. Czasem pojedyncza tarcza z przodu.

Małe to, głośne i kolorowe. Nie inaczej było tym razem na Bemowie.

Powód szczególny – start Wiktora w 4Ride Automobilklub Polski CUP na Bemowie

W ogóle ciekawy to okres w moimi życiu, kiedy to  Gucio za kierownica „giete czwórki” cieszy bardziej niż kółko po Spa.

Tyle też frajdy dała mi wizyta dziś na Bemowie. Trening na którym Wiktor palnął, czasówka i dwa wyścigi.

Fajna ekipa ale prym niosła Dorota, która dzielnie zestawia motor z podstawki.

Przejechane szcześliwie, w swoim tempie. Kogo miał pogonić, pogonił.

Takei eliminacja w Supermoto to wyścig skrzatów – małe PW50, kateemki i wyścig 5 minutowy.

Potem emocjonujące PitBike – małe bestie o pojemności 150 cm3. Wyścig Street czyli oszukane Supermoto po samym twardym i wyścigi Supermoto PRO i Amator. Wyścigi po 15 minut – sporo jazdy i … sporo emocji – szczególnie jeżeli jest się ojcem.

Gratuluję WIktor.

ps

i ten numer 77 – jakbym gdzieś już widział….

i taka refleksja panowie ojcowie. Może czas na stop. Mogłem być dzisiaj upalać w Ułężu a byłem tutaj. Czas STOP???

Nie! Długo nie! Już tam widziałem siebie na tym motocyklu – co pokrywa się z pomysłem nabycia gokarta 🙂